Jak podkreślono w liście skierowanym do szefa rządu, Polska mimo podpisania Konwencji nie znalazła się dotychczas w gronie państw, które ją ratyfikowały, ani też w grupie sygnatariuszy Protokołu Dodatkowego.
Konwencja ma przyczynić się do rozwiązania problemów osób z niepełnosprawnością. Poprawa ich sytuacji ma nastąpić m.in. poprzez ochronę prawną, eliminację praktyk dyskryminacyjnych oraz zachęcanie sektora prywatnego do podejmowania inicjatyw wobec nich.
Zobowiązuje ona ponadto państwa - sygnatariuszy do zapewnienia osobom z niepełnosprawnością - bez dodatkowych kosztów i opóźnień - dostępu do przeznaczonych dla ogółu społeczeństwa informacji, w odpowiedniej dla nich technologii i formacie.
Konwencja została przyjęta rezolucją Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych 13 grudnia 2006 r. Polska podpisała ją 30 marca 2007 r. Według danych ONZ na świecie żyje 650 mln osób z niepełnosprawnością. Szacuje się, że w Polsce jest ich ok. 5 mln.
We wrześniu ub.r. przedstawiciel Biura Pełnomocnika Rządu do Spraw Osób Niepełnosprawnych zapowiadał, że Polska ratyfikuje Konwencję, ale zanim to nastąpi trzeba będzie wykonać prace przygotowawcze m. in. opracować ustawę, która określi skutki finansowe, gospodarcze i społeczno - polityczne.
Pytanie tylko, kiedy to nastąpi???
(zanim to nastąpi trzeba będzie wykonać prace przygotowawcze m. in. opracować ustawę, która określi skutki finansowe, gospodarcze i społeczno - polityczne.)
Widzę że rząd nie bierze się za powyższą sprawę zbyt ochoco, uważa że skoro my "ON" tak dużo upokorzeń przeżyliśmy to jeszcze możemy poczekać..... A zatem pytamy jak długo jeszcze, czy to jakaś kara za to że istniejemy, czy my jesteśmy winni tych błędów medycznych, czy my mamy być odpowiedzialni za to że nas los tak skrzywdził!!!??? Jak długo jeszcze mamy być zakładnikami "GNUŚNYCH URZĘDASY" którzy zawsze lepiej wiedzą wszystko o naszych potrzebach...!!!???
Absurdy jak grzyby po deszczu
Absurdy pojawiają się w różnych miejscach. Najczęściej rodzą się z braku myślenia o naszych problemach. Najprostszym i najczęściej stosowanym wytłumaczeniem, jak zawsze, jest brak pieniędzy. Czy taka jest ich przyczyna...?
Foto: A. Bąk
Możemy próbować z nimi walczyć poprzez dostarczanie rzetelnej wiedzy na temat specyfiki naszych niepełnosprawności, poprzez organizowanie publicznych debat na poziomach społeczności lokalnych, wzbudzanie obywatelskiej wrażliwości, współodpowiedzialności i zaangażowania. Skuteczne może okazać się także piętnowanie otaczających nas absurdów i w ten sposób prowokowanie konkretnych zmian.
Trzecia płeć
Znalezione w Internecie - toaleta w jednej z nadmorskich miejscowości: Trzecia płeć...
Zdjęcie nadesłała: Izabela Siemaszko
Hitem nad hitami w kalejdoskopie polskiego absurdu jest dla mnie zdjęcie toalety, znajdującej się w jednej z nadmorskich miejscowości. Na drzwiach widnieje oznakowanie sugerujące, że osoby niepełnosprawne to... trzecia płeć - są kabiny dla pań, dla panów oraz... dla wózkowiczów.
W górskich dolinach w szeregu stojących toalet zwykle tylko jedną kabinę przeznacza się dla osób niepełnosprawnych. Z powodu rzadkiego jej użytkowania jest przeważnie zamykana, a i tak najbardziej niszczona. W wielu obiektach trudnych do całkowitej modernizacji dobudowuje się toalety dla niepełnosprawnych, ale zaraz potem dorabia do nich kluczyki, które są skrupulatnie pilnowane i trudno dostępne. Czasem warto trochę pomyśleć, ale widocznie myślenie boli, więc łatwiej wydać głupi nakaz.
Z pewnego warszawskiego szpitala, będącego w stanie remontu, odpisano nam bez cienia wahania (na temat jedynej dostosowanej, na razie, łazienki dla niepełnosprawnych) - że jest ona zamykana, ale klucz dostępny jest w rejestracji Izby Przyjęć. Wystarczy o niego poprosić pielęgniarkę. Łazienka jest zamykana, gdyż była notorycznie zabrudzana i okradana. To tyle z informacji podpisanej przez lekarza medycyny na firmowym papierze, którego nagłówek zachęca: "Zaufaj nam - będziesz pod życzliwą i fachową opieką". Broń nas, Boże, przed taką opieką!
Co sobie myślą pielęgniarki, którym polecono pilnowanie klucza?
Pomoc?
W ramach akcji "Polska bez barier" portal www.niepelnosprawni.pl
Biała Podlaska, pochylnia przy Spółdzielni "Domator" na jednym z osiedli miasta. Na pochylni dla osób niepełnosprawnych postawiono bramki, które według zamysłu, mają uniemożliwiać młodzieży zjeżdżanie na deskorolkach i rolkach. Zrobiono to po wypadku, gdy jeden z chłopaków wjechał prosto pod nadjeżdżający samochód. Monity do nadzoru budowlanego i podobnych służb nie dają rezultatu. już drugi rok zbierał zdjęcia absurdalnych rozwiązań architektonicznych, które utrudniają bądź całkowicie uniemożliwiają osobom niepełnosprawnym normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Tam dopiero można się pośmiać, przestraszyć, a nawet popłakać.
Biała Podlaska - podjazd Spółdzielni "DOMATOR" na jednym z osiedli miasta.
Zdjęcia nadesłał: Jacek GRAD
Chwała za taką troskę o życie młodzieży, tylko sposób jej okazania jest idiotyczny. Redaktor portalu w komentarzu słusznie zauważa, że "to tak, jakby za wypadki spowodowane przez pijanych kierowców pozamykać wszystkie sklepy monopolowe i wprowadzić prohibicję".
W Jarosławiu nad Wisłą wybudowana za duże pieniądze: pochylnia całkowicie uniemożliwia wjazd do sal muzealnych osobom niepełnosprawnym. Kiedy wyobraźnia śpi, to budzą się absurdy. Wągrowiec, pochylnia przed Restauracją Cysterską. Już na pierwszy rzut oka widać, że niepełnosprawni nie mają szans. Najwyraźniej uznano, że osoby na wózkach nie będą bywalcami tego przybytku, ale pochylnia oczywiście jest, aby sprostać nowym wymogom budowlanym.
Perpetuum mobile?
Urząd Marszałkowski w Katowicach. Z wielkim podziwem przyglądaliśmy się tej nowoczesnej myśli technicznej - windzie, która jak wyciąg, jest w ciągłym ruchu, więc aby z niej skorzystać, trzeba wyczuć moment i ...wskoczyć do wnętrza. Wysiadanie zaś wymaga nie lada koordynacji. I jest jeszcze jeden szczegół - mała tabliczka o treści, od której włosy niemal stają dęba!: OSOBOM OKALECZONYM I NIESPRAWNYM FIZYCZNIE WSTĘP DO KABINY WZBRONIONY. A jak uparłeś się i udało ci się tam wejść - to twoje ryzyko. Mój znajomy mówi: i straszno, i śmieszno.
Urząd Marszałkowski w Katowicach, Katowice ul. Jagiellońska 25
Zdjęcia nadesłał: Piotr Jasiński (na fotografii), autor zdjęć: Stanisław Bębenek
Następny przykład. Jeden z gdańskich sklepów (zdjęcie tytułowe). Trzy znaki zakazu wejścia: dla psów, dla osób z papierosami i dla niepełnosprawnych. Zapewne wynikało to z troski właściciela, którego sklep nie jest przystosowany (uczciwie informuje on o tym zainteresowanych), niż z jego złej woli. Niezręczność jednak powoduje, że możemy poczuć się obrażani. Dlatego zanim wymyślony zostanie kolejny absurd, lepiej poradzić się samych niepełnosprawnych lub instytucji, które o niepełnosprawności wiedzą prawie wszystko.
Mało brakowało, a kolejny absurd wyszedłby na światło dzienne. Zgodnie z przyjętymi przez GUS zasadami prowadzenia rejestrów statystycznych, po ulicach pewnego miasta jeździłyby busy oklejone napisem: PRZEWÓZ OSÓB ORAZ NIEPEŁNOSPRAWNYCH.
Sojusznicy
Reagować jednak trzeba, kiedy dzieją się rzeczy wołające o pomstę. Każdy region w kraju ma wojewódzkie wydania ogólnokrajowych dzienników, lokalne pisma, stacje radiowe i telewizyjne. Wszędzie są dyżury redaktorskie, podczas których możemy opowiedzieć, co się stało i prosić o interwencję.
Byliśmy współuczestnikami interwencji w sprawie nagłego wyłączenia telefonu naszemu Czytelnikowi z Wielkopolski, który nie dość, że mieszka w maleńkiej miejscowości, z dala od najbliższego sąsiada, to jeszcze porusza się na wózku inwalidzkim.
Pan Janusz zgłosił się do gazety lokalnej, potem do "Rzeczpospolitej" i w końcu do "Integracji". Dzięki prasowemu larum po miesiącu odzyskał przyłączenie i przeproszenie od firmy, która na osłodę dała mu 50 zł tytułem zadośćuczynienia.
- Wnioskuję z tego - napisał do nas walczący o swoje Czytelnik - że gdybym przekazał sprawę Rzecznikowi Praw Obywatelskich, to TP SA przyznałaby się do błędu w głównym wydaniu Wiadomości, winny zostałby ukarany, a ja dostałbym 500 zł odszkodowania. Dla mnie najważniejsze jest, że w obu pismach pojawia się magiczne słowo "przepraszamy". Przyjmuję je w dobrej wierze, choć szkoda, że w tak oczywistej sprawie pada dopiero teraz.
Wygrane nigdy nie dają pełnej satysfakcji, ponieważ przychodzą za późno. Lepiej jednak późno niż wcale, zwłaszcza że w słownikach urzędniczych słowo "przepraszam" z reguły nie występuje.
W Warszawie obok restauracji przy pl. Wilsona pojawiła się pochylnia, który nie spełnia żadnych norm i w dodatku, ledwo wybudowana, już się rozpada. W tym miejscu od kwietnia br. po otwarciu nowej stacji metra prowadzone są różne prace remontowe - przy okazji zmieniane są wszystkie chodniki. Jednak wciąż zdecydowana większość znajdujących się tam punktów usługowych i lokali gastronomicznych jest niedostępna dla osób niepełnosprawnych. Przeszkodą często jest tylko jeden mały schodek. Jak powiedziała "Gazecie Wyborczej" Urszula Nelken z ZDM, była to tylko interwencyjna wymiana nawierzchni, więc ZDM nie musiał nikogo informować.
W sukurs batalii prowadzonej przez "Integrację" przyszła "Gazeta Wyborcza", prowadząc akcję namawiania firm i instytucji mających lokale na pl. Wilsona, żeby dostosowały je do potrzeb osób niepełnosprawnych. Część z nich zadeklarowała szybkie zmiany, a pozostali przełożyli adaptację swoich obiektów na inną okazję.
Nie wolno ustawać w walce przeciwko absurdom. Trzeba walczyć do skutku, aby w naszym kraju było mniej śmiesznie i mniej strasznie. Jest to jedyna droga do pokonywania arogancji, braku wrażliwości i butnej pewności urzędników podpisujących idiotyczne decyzje. Nie lękajmy się przegranych bitew, bo mamy wygrać wojnę.
Tekst: Janka Graban
Oto zdjęcia, które nadesłali nasi czytelnicy:
Parking dla osób niepełnosprawnych pod Oddziałem Śląskim Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
Zdjęcie nadesłała: Ela
***
Wejherowo: budki telefoniczne TP SA przy ul Rybackiej, przy urzędzie... telekomunikacji.
Uwaga pomiędzy widocznym słupem, a leżąca płytą betonową nie można przejechać wózkiem, a wjechać do trzeciego automatu oznaczonego znaczkiem dla... inwalidów można przy pomocy czterech mocnych mężczyzn.
Zdjęcie przesłał: Janusz Koneczny
***
Puławy: oto jaką funkcję pełni podjazd...
Najpierw długi czas prowadziliśmy "wojnę" z właścicielem o wykonanie podjazdu, a kiedy już został wykonany, korzystaliśmy z niego tak na prawdę tylko kilka dni, bo .. właściciel zamurował wejście.
Tu owszem, jest podjazd, ale nie do użytku (stromy i zastawiony stołem bilardowym)
Zmarnowana dekada - czyli o nieprzestrzeganiu przepisów prawa budowlanego w Polsce
7 lipca mineła dziesiąta rocznica uchwalenia przez polski parlament prawa budowlanego, w którym uwzględniono potrzeby osób niepełnosprawnych mających problemy z poruszaniem się.
Jednak pomimo nadziei, jaką rozbudziło wprowadzenie tych przepisów, przez ostatnie dziesięć lat prawa osób niepełnosprawnych w zakresie dostępności obiektów wybudowanych bądź remontowanych po 1995 r. były nieustannie łamane. Instytucje, które powinny nadzorować i przestrzegać przepisów - Nadzór Budowlany, Zarząd Dróg Miejskich - nie robią tego we właściwy sposób. A inwestorzy, redukując koszty, wciąż omijają regulacje prawne.
Ponieważ przepisy nie są egzekwowane, wciąż istniejące bariery architektoniczne powodują, że osoby niepełnosprawne mające kłopoty z poruszaniem się traktowane są jak obywatele drugiej kategorii.
Co to za przejście, skoro nie można przecisnąć się wózkiem między ''pachołkami''?
Zmiany, jakich dokonano w tym okresie w porównaniu do liczby istniejących wciąż barier, nie pozostawiają złudzeń, jak niewiele posunęliśmy się do przodu. Wystarczy przejść się głównymi ulicami wielu polskich miast, aby przekonać się, z jak niewielu budynków może korzystać osoba mająca problem z poruszaniem się. W ogromnej większości obiekty publiczne, obiekty administracji państwowej, sądy, zakłady ubezpieczeń społecznych, jak również restauracje, kawiarnie, kościoły, dworce i inne budynki użyteczności publicznej, są w Polsce niedostępne dla osób niepełnosprawnych. Oznacza to, osoby niepełnosprawne w naszym kraju w znacznym stopniu nie mogą korzystać ze swoich praw i wolności. Stawia to pod znakiem zapytania realność konstytucyjnych zasad państwa prawnego, równego wobec wszystkich obywateli.
Zawiedzione nadzieje
Może wydać się to niewiarygodne, ale dekada nie wystarczyła właścicielom dziesiątków tysięcy sklepów i wielu innych obiektów, aby usunąć przy wejściu symboliczne "trzy stopnie". Mało tego, nie zrobiono tego nawet podczas remontów, przebudowywania i przy zmianach sposobu użytkowania lokali, choć przepisy jednoznacznie to nakazują. Określenie przyczyn, dlaczego tak się dzieje pomimo funkcjonowania przepisów i odpowiednich organów kontrolnych w każdym mieście, powinno być jednym z priorytetów władz.
Powolne zmiany usuwania barier architektonicznych sprawiły, że w końcu wiele organizacji pozarządowych i instytucji zaczęło głośno o tym mówić. Zwłaszcza ogólnopolskie i lokalne media stały się orędownikami niepełnosprawnych, mocno piętnując przejawy łamania i omijania prawa budowlanego oraz krytykując władze za brak działań poprawiających sytuację. Wystarczy wspomnieć akcję "Walka z trzema schodami" prowadzoną w programie "Luz" w TVP czy akcję "Gazety Wyborczej" - "Dom bez barier", a także wiele codziennych interwencji lokalnej prasy, radia i telewizji. Władze niektórych miast dostrzegły lekceważony dotąd problem. Chlubnym przykładem podejmowanych działań są np. Gdynia i Wrocław - które opracowały własne plany dostosowania dla osób niepełnosprawnych.
Krok do przodu
Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji od wielu lat podejmuje działania na rzecz Polski bez barier. W bieżącym roku Integracja postanowiła jeszcze bardziej zaangażować się w rozwiązywanie problemów związanych z usuwaniem barier architektonicznych, zapraszając do współpracy specjalistów z zakresu prawa i nadzoru budowlanego oraz architektów i osoby niepełnosprawne.
Jeszcze w tym roku Integracja planuje wydać dwie publikacje pokazujące praktyczne sposoby rozwiązań architektonicznych i wskazujące m.in. błędy, jakich należy unikać przy projektowaniu. Stowarzyszenie ma nadzieję, że inicjatywy podejmowane w Warszawie staną się inspiracją i zachętą dla innych - miast, powiatów i gmin. W realizację prowadzonego od kilku lat programu "Warszawa bez barier" włączył się także Urząd Miasta Stołecznego Warszawy, by efektywniej wpływać na poprawę sytuacji w mieście.
Dla niepełnosprawnych mieszkańców wielu miast Polski najbardziej pożądanym rozwiązaniem byłoby wyznaczenie daty, do kiedy wszystkie obiekty użyteczności publicznej powinny być dostosowane. Taką politykę przyjęły niektóre europejskie miasta. Sztokholm wprowadził jako pierwszy rozwiązania zapobiegające dalszym opóźnieniom w przystosowaniu obiektów dla osób niepełnosprawnych. Szwedzcy radni wyznaczyli 2010 rok, jako ostateczny termin, do kiedy należy usunąć wszystkie bariery architektoniczne. Wcześniej podobne rozwiązania zastosowali już burmistrzowie niektórych miast w USA, nakazując np. wszystkim właścicielom restauracji i kawiarni w ciągu dwóch lat przystosowanie lokali dla osób niepełnosprawnych.
Na wózku i z opaską
W ramach "Warszawy bez barier" Integracja wraz z Fundacją TUS już od 10 lat prowadzi warsztaty na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Kolejny rocznik adeptów architektury miał w kwietniu br. możliwość doświadczenia na własnej skórze, jakim problemem dla osób niepełnosprawnych są bariery architektoniczne. Studenci biorący udział w warsztatach mieli dotrzeć, poruszając się na wózkach, do sal wykładowych znajdujących się na różnych piętrach, do biblioteki i do toalety oraz skorzystać z wydziałowej budki telefonicznej. Większość miała ogromne trudności z pokonaniem kilkucentymetrowych progów, nie mówiąc już o schodach znajdujących się zarówno przed budynkiem, jak i między piętrami. Niemożliwe było skorzystanie z biblioteki i z toalety, do których drzwi okazały się za wąskie dla wózka, jak również z automatu telefonicznego umieszczonego zbyt wysoko.
W drugiej części uczestnicy warsztatów mieli dotrzeć do tych samych miejsc, tyle że z zawiązanymi oczami. I w tym wypadku barierami okazały się progi, schody i brak jakichkolwiek urządzeń oraz rozwiązań wspomagających samodzielne poruszanie się po obiekcie. Te gorzkie doświadczenia, bezradność oraz uzależnienie od pomocy innych uzmysłowiły im, jak ważne jest projektowanie bez barier, czyli dla wszystkich.
Z VIP-ami "na miasto"
"Warszawa bez barier" to także akcje organizowane na ulicach stolicy. Podczas jednego z kwietniowych happeningów kilku znanych ludzi próbowało skorzystać z obiektów publicznych, poruszając się na wózkach inwalidzkich. W happeningu wzięli udział: posłanka Mirosława Kątna - psycholog zajmująca się w Sejmie problematyką społeczną, Paweł Piskorski - poseł i były prezydent Warszawy oraz Robert Gonera - aktor.
Paweł Piskorski przemierzał na wózku odcinek z Ronda Dmowskiego do Filharmonii Narodowej. Niestety, z powodu schodów nie był w stanie samodzielnie dostać się do Banku PKO BP w Rotundzie, do Filharmonii Narodowej, wielu sklepów, a nawet sforsować ulicznych krawężników.
Robert Gonera próbował nadać list na poczcie znajdującej się na rogu ulic. Pomimo że na drzwiach poczty widniał piktogram informujący, iż lokal jest przystosowany do potrzeb osób na wózkach, to jednak przed wejściem znajdował się stopień, który uniemożliwiał dostanie się do środka. Chociaż aktor wykazał się ogromną determinacją w pokonaniu tej "niewielkiej" przeszkody, to jego starania zakończyły się przewróceniem się wózka.
Mirosława Kątna próbowała dostać się do kina Luna, znajdującego się przy Marszałkowskiej - jednej z głównych warszawskich ulic. Brak stopnia przed kinem wzbudzał pewien optymizm. Nie trwał on jednak długo, gdyż tuż po wejściu do środka okazało się, że osoba na wózku samodzielnie może zwiedzić jedynie hall, gdyż do sal kinowych prowadzą tylko długie i kręte schody...
W maju Integracja - tym razem wspólnie z Fundacją Aktywnej Rehabilitacji - zorganizowały kolejny happening. Na Placu Trzech Krzyży w towarzystwie dziennikarzy zebrała się grupa osób na wózkach. Ich zadaniem było sprawdzenie, do których obiektów użyteczności publicznej znajdujących się w tej okolicy można się dostać na wózku. Wynik okazał się skandaliczny: spośród ośmiu budynków, do których próbowali dotrzeć "wózkowicze" (Ministerstwo Gospodarki Pracy i Polityki Społecznej, kościół św. Aleksandra, przychodnia, jeden z wydziałów Uniwersytetu Warszawskiego, nowoczesny biurowiec, poczta, sklepy oraz kawiarnie), tylko poczta jest dostępna - ma przed wejściem pochylnię. Pozostałe wejścia odstraszały schodami.
Odrębny problem pojawił się podczas próby wejścia do wysokiego biurowca, niedawno oddanego do użytku. Dostać się do niego można było jedynie przez drzwi obrotowe. Znajdujące się kilka metrów dalej drzwi były zamknięte i nieoznaczone. Osoby na wózkach nie wiedziały zatem, czy przeznaczone są dla nich, czy służą innym celom. Próba dostania się do budynku głównym wejściem zakończyła się pęknięciem szyby w jednym ze skrzydeł drzwi.
W internecie i na wizji
Program "Warszawa bez barier" wspierany jest przez portal internetowy www.niepelnosprawni.pl oraz TVP3. W internecie na bieżąco są zamieszczane i komentowane wszelkie informacje o działaniach podejmowanych w ramach programu. Poza tym w ramach akcji "Tropimy absurdy architektoniczne" portal zbiera informacje o niedostosowanych miejscach oraz absurdach architektonicznych znajdujących się nie tylko w Warszawie, lecz również w miastach całej Polski. Wszyscy internauci są zaproszeni do aktywnego włączenia się w akcję piętnowania niedostosowanych obiektów użyteczności publicznej oraz przysyłania zdjęć takich budynków. Telewizja regionalna TVP3 włączyła się w program "Warszawa bez barier", emitując specjalny spot reklamowy przedstawiający zmagania osób, które w swoim miejscu zamieszkania codziennie muszą pokonywać bariery architektoniczne.
Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że w ostatniej dekadzie nie zrobiono nic, by zmniejszyć liczbę barier architektonicznych w naszym kraju. Dzięki środkom PFRON i trosce niektórych samorządów poprawę dostrzegają wszyscy. Jednak zmiany są powolne i dotyczą najczęściej nowo budowanych obiektów. Uczynienie Polski przyjazną dla wszystkich obywateli to obowiązek instytucji nadzorujących respektowanie prawa budowlanego. Niedopatrzenia i opieszałość działań tychże instytucji próbują naprawiać organizacje pozarządowe, media i sami zainteresowani, z determinacją podejmując nierówną walkę.
Integracja zachęca wszystkie instytucje i organizacje, architektów, prawników, właścicieli lokali, media - abyśmy razem uczynili nasz kraj wolnym od barier. Nie robimy tego tylko dla osób niepełnosprawnych, lecz dla nas wszystkich.
Prosimy Czytelników o nadsyłanie do nas zdjęć wraz z opisami absurdów architektonicznych na adres: bariery@niepełnosprawni.info
Zmiany w prawie
W maju br. znowelizowane zostało Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (zmiany weszły w życie 27 maja i stały się obligatoryjne dla wszystkich uczestników procesu budowlanego - inwestorów oraz działających w ich imieniu i na rzecz projektantów, kierowników budów i inspektorów nadzoru inwestorskiego).
Dotychczas § 55 ust. 1 Rozporządzenia stanowił, że w budynku mieszkalnym wielorodzinnym bez windy, należy zapewnić jedynie możliwość wykonania pochylni lub zainstalowania odpowiednich urządzeń technicznych, umożliwiających dostęp osobom niepełnosprawnym do mieszkań położonych na parterze. Sformułowanie "zapewnić możliwość" nie nakładało na inwestora obowiązku wykonania pochylni lub zainstalowania przy schodach urządzeń podnoszących. Zobowiązany był wykonać je tylko wtedy, gdy wiedział, że właścicielem mieszkania jest osoba niepełnosprawna (wówczas inwestor pokrywał koszty takiego dostosowania). Jeśli wśród przyszłych mieszkańców nie było osoby niepełnosprawnej, inwestor miał jedynie obowiązek zarezerwowania miejsca na ewentualną pochylnię oraz instalację urządzenia podnoszącego, a koszty późniejszego dostosowania ponosiła zazwyczaj osoba niepełnosprawna. Zatem przepis ten wbrew celom ustawy Prawo budowlane dozwalał na nieinstalowanie tych urządzeń, a wbrew normom zawartym w ustawie o prawie budowlanym dozwalał nieinstalowanie ww. urządzeń.
Obecnie, w wyniku nowelizacji rozporządzenia, sprecyzowano ten przepis, aby nie było wątpliwości, że budynki mieszkalne wielorodzinne mają być dostępne dla osób niepełnosprawnych poruszających się na wózkach. Zatem parter w nowym budynku mieszkalnym wielorodzinnym, niewyposażonym w windę, wraz z połączonym z nim garażem muszą być dostępne dla osób niepełnosprawnych. Wprowadzona zmiana narzuciła konieczność ponownego określenia parametrów i rozwiązań technicznych elementów budynku.
Szczegóły: www.niepelnosprawni.pl
Tekst: Anna Panfil, Piotr Stanisławski Zdjęcia: Piotr Stanisławski
Absurdy architektoniczne - konkurs
(strona 1 z 1)
W ramach tegorocznej akcji „Polska bez barier” strona internetowa www.niepelnosprawni.pl ogłosiła po raz kolejny konkurs na najbardziej absurdalne rozwiązanie architektoniczne. Celem konkursu jest napiętnowanie rozwiązań, które utrudniają, bądź uniemożliwiają osobom niepełnosprawnym normalne funkcjonowanie.
W konkursie będą mogły wziąć udział wszelkie ciekawe historie, udokumentowane zdjęciami, prezentujące niedostosowane obiekty lub niewłaściwe rozwiązania.
Zgłoszenia będą przyjmowane do 31 sierpnia 2007 r. - wtedy to zostanie wyłoniona najlepsza, zdaniem redakcji, fotografia.
Zdjęcia należy przesyłać w wersji elektronicznej na adres: redakcja@niepelnosprawni.pl z dopiskiem "absurdy architektoniczne". Każde zdjęcie powinno być nie mniejsze niż 1600x1200 pikseli, o wadze do
Taksówkarz robiący sobie piknik na miejscu do parkowannia dla "ON"
tytuł: |
Taksówkarz "inwalida" |
autor: |
Berg1111 |
punktacja (sprawdź): |
4.91 |
data: |
07.06.2008 00:51 |
liczba głosów: |
80 |
opis: |
Zdjęcie wykonane w Kaliszu na parkingu przeznaczonym dla osób niepełnosprawnych przed jednym z kaliskich megamarketów. |
Nagrodą jest telefon Sony Ericsson K660i
Zwycięzcy serdecznie gratulujemy! |